sobota, 11 stycznia 2014

Teleradiestezja w badaniach i leczeniu na odległość


  
Różne są wyobrażenia o teleradiestezji;)

/rys. J. Smak


Teleradiestezja - to dział radiestezji obejmujący badania na odległość. Pojęcie to, nie jest jednak do końca przez wszystkich rozumiane i należycie interpretowane. W przeszłości na temat badań teleradiestezyjnych, powstało wiele spekulacji. 
Powyższy termin wprowadził do radiestezji francuski ksiądz Abbé Alexis  Mermet (1866-1937), którego już za życia nazwano "królem różdżkarzy". To właśnie Abbé Mermet dowiódł, że wszelkie ekspertyzy typu: lokalizacja ujęć wodnych, cieków, poszukiwania zaginionych ludzi i zwierząt a także  surowców mineralnych czy materiałów archeologicznych, można przeprowadzić przy  pomocy mapki czy zdjęcia z dala od miejsca obiektu.
W teleradiestezji odległość nie gra roli. Z mapką możemy dokładnie zlokalizować i wyrysować zarówno cieki  jak  i  złoża, a przy pomocy fotografii, podpisu czy przedmiotów osobistych danej osoby możemy zdiagnozować ją pod względem chorób czy sił witalnych. Kościół często krytykuje tego typu metody badań porównując je do rytuałów magicznych stosowanych przez czarowników, jednak niektórzy naukowcy doszli do przekonania, że skoro wszystko emituje w przestrzeń określone promieniowanie, to istoty żywe (człowiek, zwierzę, roślina), są zdolne to promieniowanie wychwycić. Według teorii francuskiego fizyka George'a Lakhovsky'ego myśli człowieka są wibracjami, które promieniują w przestrzeni z prędkością 300 tys. km/sek. Wykrycie obiektu metodą teleradiestezyjną, odbywa się za pomocą naszych fal mózgowych wysyłanych do poszukiwanego obiektu. Potocznie nazywa się to wykrywaniem za pomocą tzw. promienia mózgowego. Poszukując przedmiotu/obiektu bezpośrednio na miejscu, na przykład złota, promieniowanie metalu powoduje powstanie rezonansowych drgań jego cząstek obecnych w organizmie radiestety. Drgania te wywołują impuls do powstania prądu, powodującego  promieniowanie komórki, pobudzonego przez promieniowanie odpowiadające funkcji liczby atomowej w tym przypadku złota ("Zasady i praktyka radiestezji" A. Mermet). Zdaniem Lakhovsky'ego radiacja każdego obiektu (metalu, wody) zawartego w ziemi wpływa na organizm radiestety i powoduje specyficzne poruszanie się wahadła.
Przy poszukiwaniu osób i rzeczy zaginionych, potrzebny jest zatem tzw. "świadek" w postaci kawałka materiału, zdjęcia, włosów, lub rzeczy osobistej osoby poszukiwanej  w celu utworzenia promienia łączącego radiestetę z poszukiwanym obiektem.



Badanie przy pomocy mapy
(metoda teleradiestezyjna)
/fot.J.Smak



 Z czasem teleradiestezja znalazła zastosowanie w diagnozowaniu chorób. Diagnozowanie można przeprowadzić również bezpośrednio; na odległość - za pomocą wyżej opisanego świadka. Znanych jest kilka metod radiestezyjnej oceny stanu zdrowia:

1). ustalenie kolorów poszczególnych narządów, 

2). badanie przepływu energii przez poszczególne czakry,

3). badanie witalności pacjenta a także:
4). procentowe określenie polaryzacji organizmu i jego poszczególnych organów.

Przykładowo: żołądek promieniuje kolorem zielonym (zgodnie z przyjętą skalą L. Chouteau), podobnie nerki, mózg zaś kolorem żółtym, kości fioletowym. W przypadku choroby, te kolory zmieniają się. W zależności od koloru jakim promieniuje dany narząd, możemy określić stopień zaawansowania choroby pacjenta. Siły witalne i stadium zaawansowania choroby sprawdzamy za pomocą umownej skali. Trzeba wiedzieć, że zdjęcie używane do diagnozowania musi być aktualne, w przeciwnym razie uzyskamy wyniki sprzed kilku czy kilkunastu lat, kiedy dana osoba chorowała (lub nie) i zdjęcie (tzw."świadek") nie posiada wtedy aktualnej polaryzacji badanej osoby.

Teleradiestezję wykorzystujemy również do leczenia na odległość. Będąc w posiadaniu zdjęcia, czy innej osobistej rzeczy chorego, możemy uruchomić wahadła lecznicze typu Biały Ozyrys kierując wiązkę leczniczą na określony adres chorego pod którym on się znajduje. 



                             
                                        Białe Ozyrysy nastawione na zdjęcie
                             leczonego pacjenta/fot. J.Smak


Swego czasu działałam takimi wahadłami na mojego psa. Lecząc psa chorego na nowotwór spostrzegłam, że pod wpływem działania wahadłem zaczyna zasypiać... Stosując wahadło z cytostatykiem zauważyłam, że pies zaczął łysieć. Łysienie zatrzymało się w momencie zastosowania innego wahadła antynowotworowego (bez cytostatytku); sierść ponownie zaczęła odrastać po tygodniu...
To zjawisko przekonało mnie, że działanie energii wahadeł nie polega na autosugestii.

UWAGA!Kopiowanie i publikowanie  całości lub fragmentów bloga, tylko za zgodą autorki!

Więcej na ten temat w mojej książce :"Radiestezja w praktyce. Wahadełko, Chromoterapia, Diagnostyka."  








  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz